Anna Gil Anna Gil
10244
BLOG

Ranking absurdów UE

Anna Gil Anna Gil Polityka Obserwuj notkę 10

1. Podatek od sms'ów i maili
Unia Europejska zastanawia się nad wprowadzeniem specjalnego podatku od wysyłanych e-maili oraz SMS-ów, który dodatkowo zasiliłby wspólny budżet.
Obecnie nad propozycją pracuje specjalna komisja Parlamentu Europejskiego, której przewodzi Alain Lamassoure, główny pomysłodawca projektu.

Zdaniem Lamassoure’a, każde wysłanie wiadomości tesktowej SMS zostałoby dodatkowo obciążone kwotą jednego centa amerykańskiego, zaś cena przesłania listu elektronicznego wynosiłby zaledwie 0,00001 centa. Pomimo pozornie niewielkich kwot detalicznych, sumując dzienną wartość wszystkich transakcji, można otrzymać całkiem pokaźną sumę, która mogłaby dodatkowo zasilać unijny budżet.

Alain Lamassoure przyznaje ponadto, że kwestia dodatkowego podatku może doprowadzić również do zmiany dotychczasowej polityki fiskalnej Unii Europejskiej, w zakresie ceł improtowych oraz bezpośrednich zobowiązań każdego państwa członkowskiego.
The Inquirer

 

2. Raport Komisji Europejskiej - koszty unijnych przepisów 
Żeby do Polski sprowadzić aparat cyfrowy, importer musi wysłać zawiadomienie do sześciu różnych urzędów — to tylko jeden z wielu setek przykładów pokazujących, jak bardzo respektowanie unijnych przepisów potrafi skomplikować (i oczywiście podrożyć!) prowadzenie biznesu. Zbiorcze dane przedstawione przez Komisję Europejską w najnowszym raporcie są szokujące: 600 mld € kosztuje firmy z krajów UE przestrzeganie unijnych przepisów. To ponad dwukrotnie więcej, niż dotychczas sądzono. Polska gospodarka stanowi 4,5% gospodarki UE, a to oznacza, że polskie przedsiębiorstwa przez unijną biurokrację tracą rocznie 27 mld €, czyli ponad 100 mld zł! W ciągu ostatnich dziewięciu lat wydano o 20% więcej przepisów niż w poprzednich 40 latach istnienia unii. Podczas przeglądu liczących 85 tys. stron unijnych przepisów wyszło na jaw, że część z nich nie została nawet przetłumaczona na wszystkie 20 oficjalnych języków unii. Inną sprawą jest, że unijne przepisy są tak kosztowne dla przedsiębiorców dlatego, że państwa (a zwłaszcza Polska) wprowadzają je często w wersji bardziej restrykcyjnej, niż wymagają tego eurokraci.
Od dwóch lat Komisja Europejska głosi, że prowadzi zawziętą walkę z niepotrzebnymi regulacjami prawnymi. Jest to jednak walka ze smokiem, któremu po odcięciu jednej głowy wyrasta kilka nowych.

 

3. Zaświadczenie o posiadaniu umiejętności wspinania się na drzewa
Chris Baker, inżynier elektronik, otrzymał zlecenie zainstalowania na drzewie kamery telewizyjnej do obserwacji pary orłów. Przyglądali się temu różni urzędnicy, z których jeden zapytał Chrisa, czy posiada zaświadczenie o posiadaniu umiejętności wspinania się na drzewa, Gdy ten zaprzeczył, ściągnięto z daleka wspinacza drzewnego z pełnymi kwalifikacjami. Aby uzyskać takie zaświadczenie, należy ćwiczyć na "drzewie wg standardów unijnych" (Sunday Telegraph 10/6/01).

 

4. Kalosze
Do kaloszy obecnie dołącza się 24-stronicową instrukcję użytkownika zgodnie z unijną dyrektywą w sprawie osobistego wyposażenia ochronnego 89/696. Instrukcja ta drukowana jest w 10 językach i zawiera informacje dotyczące oceny ryzyka użytkowania oraz sposobu przechowywania, trwałości, mycia łagodnym środkiem, odporności na wstrząs elektryczny, niską temperaturę i olej, ale nie na wodę. Użytkownikom radzi się, aby przed użyciem przymierzyli każdy kalosz rejestruje się nawet ilość energii pochłanianej przez obcasy. Producenci muszą testować kalosze dwa razy w miesiącu w unijnych laboratoriach certyfikacyjnych, aby spełnić normy.

 

5. Bezpieczne markizy
Markizy muszą spełniać nowe unijne wymogi bezpieczeństwa. Mimo, że używa się ich głównie latem, muszą wytrzymać pod ciężarem 9 cali śniegu i wiatrem o prędkości 140 mil na godzinę.

 

 

6. Polacy to szczupły Naród - raport KE
Polacy są jednym z najszczuplejszych narodów w Unii Europejskiej. Jak wynika ze statystyk opublikowanych w Brukseli, Polska należy do wąskiego grona krajów, których mieszkańcy zachowują właściwe proporcje ciała. 
Najszczuplejsi są Włosi i Francuzi; Polacy wraz z Austriakami są tuż za nimi. Tak pisze w raporcie Komisja Europejska, która badała indeks masy ciała mieszkańców Unii.

Dane wskazują, że jeszcze tylko dwa narody — Holendrzy i Słowacy utrzymują przeciętną wagę w zdrowych granicach. W pozostałych 19 krajach średni indeks masy ciała przekracza 25 punktów, co jest równe z nadwagą. Najwięcej ważą Maltańczycy, Grecy i Finowie oraz mieszkańcy Luksemburga i Węgier. Choć dane są bezwzględne — Europejczycy nie widzą problemu. Tylko co trzeci mieszkaniec Unii przyznaje się do nadwagi; jeszcze mniej uprawia intensywne ćwiczenia fizyczne. Brukseli nie podoba się taka sytuacja i dlatego w przyszłym roku Komisja rozpoczyna oficjalny program odchudzania Europejczyków.
IAR

 

7. Powierzchnia zmywalna i odległość kaloryferów od ściany wg. UE
Bezmyślne narzucanie polskim placówkom medycznym wymogów unijnych może doprowadzić do bankructwa wiele szpitali i przychodni. Ministerstwo Zdrowia wydało specjalne rozporządzenie dla placówek służby zdrowia, określające rozmiary tzw. powierzchni zmywalnej (lamperii lub kafelków) na ścianach szpitali, przychodni, gabinetów zabiegowych itp. Zwyczajowo sięgała ona na wysokość 170–200cm. Teraz musi wynosić dwa metry i pięć centymetrów. Taki wymóg zawierają sanitarne przepisy obowiązujące w Unii Europejskiej.
Jak zadłużone placówki mają zrealizować pomysły urzędników, tego ich dyrektorzy nie wiedzą. Mirosław Gibek, szef zadłużonego na ponad 130 mln zł Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy nie ukrywa, że pieniędzy na remont nie ma i mieć nie będzie. Nie tylko na malowanie lamperii od nowa, ale nawet na domalowanie brakujących pięciu centymetrów na wszystkich szpitalnych ścianach.
Problem mają nie tylko szpitale. Nowe przepisy dotyczą także barów, restauracji, a także zakładów produkujących żywność i… przedszkolnych oraz szkolnych kuchni. Tam dla odmiany rozporządzenie przewidziało też zlikwidowanie kantów między ścianami a podłogą oraz między ścianami a sufitem. (…)
Nowe przepisy zmieniają także odległość kaloryferów od ściany, na której są one zamocowane. Dotychczas wynosiła cztery centymetry, ale nowe normy unijne przewidują oddalenie grzejnika od ściany na sześć cm. Wszystko po to, by zamiast dotychczas stosowanych pokręteł do regulacji temperatury założyć na nich tzw. baterie łokciowe, umożliwiające odkręcanie i zakręcanie zaworów bez dotykania ich dłonią. (…)
Inspektorzy sanitarni mają czas na pozytywne zaopiniowanie programu zmian sanitarnych do końca 2006 r. (jest to nieprzekraczalny termin ich wykonania, zgłoszenia i zaaprobowania przez odpowiednie służby sanitarne). (…)
Wiele placówek deklaruje, że wytyczne resortu zdrowia zrealizuje dopiero w latach 2008–2010. W świetle prawa nie będą więc one spełniać norm sanitarnych gwarantujących leczenie na odpowiednim poziomie. Istnieje realna groźba, że zostaną one ukarane — od mandatów nawet do zamknięcia. (…)

Życie Warszawy

 

8. Jazda na nartach
Jeżdżenie na nartach po warstwie śniegu poniżej 20 cm grubości będzie zabronione.(24/1/93). Zaprzeczyła temu Komisja Europejska, ale PE przyjął rezolucję w tej sprawie, którą Komisja zignorowała.

 

9. Szczeble w drabinie
Ostatnio ofiarami europejskiej manii normalizacyjnej stały się osoby myjące okna, które muszą mieć drabinę do pracy. Według nowej normy europejskiej EN131 planuje się zwiększyć dopuszczalną odległość pomiędzy szczeblami drabiny do 300 mm (13 cali). Dekarz z Warwickshire Jem Raison mówi, że można pracować wygodnie na zwykłej drabinie ze szczeblami co 10 cali, opierając kolana na drugim szczeblu wyżej od tego, na którym się stoi. Odległość pomiędzy stopami i kolanami człowieka wynosi średnio 20 cali (stąd tak zaplanowane odległości w tradycyjnej drabinie). Ale praca w wygodnej pozycji na drabinie gdzie między stopami i kolanami miałoby być 26 cali jest już niemożliwa (Sunday Telegraph 17/6/01). Te niewygodne odległości pomiędzy szczeblami drabiny spełniającej wymogi UE jedynie zwiększają już i tak dużą liczbę wypadków przy pracy na drabinie

 

10. Wódka niezgody
Wódka ma niejedno oblicze 

Wódka jaka jest, każdy widzi. Czyżby? W Unii trwa prawdziwa "wódczana wojna". Kraje tradycyjnie produkujące ten trunek: Polska, Szwecja, Finlandia, Litwa, Łotwa i Estonia spierają się z resztą. Poszło, nie po raz pierwszy zresztą, o recepturę. Tradycjonaliści twierdzą, że jeśli wódka, to tylko ze zboża lub ziemniaków. Pozostali chcą wódki destylowanej na przykład z owoców. Na szczęście dla konsumentów posłowie znaleźli już kompromis. Może pora na pojednawczy toast?

Parlamentarna komisja Ochrony Środowiska, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności zajmuje się europejskimi przepisami regulującymi rynek napojów alkoholowych. Jakby nie patrzeć, wódka jest produktem spożywczym. Posłowie z tej komisji przyjęli 30 stycznia sprawozdanie niemieckiego deputowanego Horsta Schnellhardta z Europejskiej Partii Ludowej/Europejskich Demokratów. Zawiera ono propozycje uaktualnienia przepisów dotyczących wyrobów spirytusowych. Znajdziemy też w nim - definicję wódki.

Krótka historia wódki

Słowo "wódka" brzmi podobnie we wszystkich językach europejskich. Korzenie tej nazwy leżą w językach słowiańskich, gdzie związek między "wódką" a "wodą" wciąż jest czytelny. Podobieństwo wynika najpewniej ze starszej, nadanej trochę zbyt optymistycznie nazwy łacińskiej aqua vitae - woda życia. Stąd "okowita" w języku naszych przodków. Wódka po raz pierwszy pojawiła się na terenie Polski i Rosji w XV wieku. Jej powstanie zawdzięczamy odkrytemu wówczas procesowi destylacji.

Obecnie wódkę produkować można z dowolnej rośliny uprawnej, która poddaje się procesowi fermentacji alkoholowej. Destylacja produktu fermentacji pozwala na uzyskanie spirytusu. Ten, rozcieńczony wodą - daje nam wódkę. W każdym kraju używa się innych składników. W Polsce są to żyto i ziemniaki, we Włoszech winogrona, jeszcze gdzie indziej, melasa z buraków cukrowych.

Istota sporu

W krajach Unii Europejskiej preferencje alkoholowe mają swoje korzenie historyczne i, co ciekawe, klimatyczne. Zimniejsza północ i wschodnia część Europy preferuje wódkę, centrum - zdecydowanie piwo. Im dalej na zachód i cieplejsze południe, tym więcej znajdziemy amatorów wina.

Tak zwany "pas wódki", czyli grupa krajów tradycyjnie wytwarzających i konsumujących ten alkohol: Polska, Szwecja, Finlandia, Litwa, Łotwa i Estonia obstaje przy ortodoksyjnej recepturze. Ich zdaniem są tylko trzy produkty godne dać początek wódce: zboże, ziemniaki i syrop z buraków cukrowych. Składniki, twierdzą producenci z tej części Europy, wybitnie wpływają na smak napoju. Wytrawny konsument pozna, z czego wydestylowano zawartość jego kieliszka. To kwestia tradycji, podkreślają.

Pozostałe kraje nie doceniają aż tak bardzo wrażliwości kubków smakowych amatorów ognistego trunku. Wódka, twierdzą, doskonale może być produkowana ze sfermentowanych jabłek albo innych owoców. Nikt nie poczuje różnicy.

Nie tylko wielowiekowa tradycja i szacunek dla konsumenta antagonizują europejski rynek. Jak zwykle chodzi o pieniądze. Produkcja wódki to również ogromny biznes. Szacuje się, iż co roku światowa sprzedaż tego trunku zamyka się kwotą przekraczającą dziewięć miliardów euro. Liderem światowej konsumpcji jest Rosja. Jej mieszkańcy wypijają rocznie 57% globalnej produkcji. Na Europę przypada marne 11% z 4,5 miliarda litrów spożywanych co roku na naszej planecie. Kraje "pasa wódki" produkują 70% europejskiego zbytu. Rynek w tych państwach pochłania 64% produkcji wódki w UE.

Na rynku światowym liczą się Stany Zjednoczone. Wódkę destyluje się tam również z trzciny cukrowej. USA są ważnym partnerem gospodarczym Unii, importują i eksportują znaczne ilości tego napoju. Amerykanie zapowiadają postępowanie na forum Światowej Organizacji Handlu (WTO), w wypadku gdyby Unia Europejska narzuciła zbyt ścisłą definicję wódki. Ich zdaniem stworzy to nielegalne bariery na światowym rynku.

Przepisy

Niektóre z państw członkowskich, na przykład Finlandia, Szwecja czy Wielka Brytania już od lat zabiegają o uaktualnienie istniejącej w tym zakresie legislacji. Przepisy pochodzą jeszcze z 1989 roku. Zarzuca się im przede wszystkim brak jasnej definicji, czym jest wódka.

Komisja Europejska wystąpiła w 2005 roku z propozycją harmonizacji, unifikacji i unowocześnienia istniejących regulacji prawnych w zakresie opisu, prezentacji i etykietowania spirytualiów.

Możliwe rozwiązanie

Parlamentarna Komisja Ochrony Środowiska, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności przyjmując sprawozdanie posła Schnelhardta zaproponowała kompromis: wódka, którą wydestylowano ze zboża, ziemniaków lub melas (bez rozróżnienia na buraczaną i z trzciny cukrowej), będzie nosiła na etykiecie po prostu nazwę: "Wódka".
Gdyby do jej produkcji użyto innych składników, napis będzie głosił: "Wódka wyprodukowana z… (nazwa składnika)."

Więcej na ten temat w materiałach Działu Prasowego Parlamentu Europejskiego.

 

 

 

 

Który absurd waszym zdaniem jest najbardziej absurdalny?

Anna Gil
O mnie Anna Gil

Anna Larysa Narcyza Gil PRYWATNIE: Urodziłam się 26 marca 1990 roku w Opolu, gdzie mieszkam do dzisiaj. Jestem zeszłoroczną maturzystką, od września studiowałam jeden semestr pedagogikę na UO, ale podobnie jak Kamil Cebulski czy Bill Gates zrezygnowałam z kontynuowania nauki na tej prestiżowej uczelni zawierającej w sobie wyniszczający młodych ludzi system edukacyjny. Obecnie uczennica ASBIRO. POGLĄDY POLITYCZNE: UPR, liberalizm, antysocjalizm, kapitalizm, DZIAŁALNOŚĆ: publicystyka (polityka, edukacja, rozwój osobisty, medycyna - menopauza.pl, finanse, w trakcie pisania książki z Kamilem Cebulskim o polskich milionerach), manager Polskiego Doradztwa Majątkowego, prezes fundacji 'Mentor', założyciel i redaktor naczelny tygodnika 'Mentor' - pierwszego w Polsce czasopisma psychologiczno-finansowo-politycznego, w tym roku zamierzam kandydować na Radną Miasta Opola ZAINTERESOWANIA: nauki: pedagogika, psychologia, filozofia, alchemia, medycyna; gry: bilard (I-miejsce w województwie opolskim)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka